Oszustwa rekrutacyjne, czyli na jakie zagrożenia narażona jest osoba poszukująca pracy

Szukasz pracy? Uważaj na oszustów, którzy czyhają na Twoje pieniądze lub dane osobowe. Wysłanie CV może osobę bezrobotną sporo kosztować. Na jakie oferty pracy uważać i w jaki sposób najczęściej oszukuje się bezrobotnych?

Interesująco brzmiąca oferta pracy może – zamiast zatrudnieniem – skończyć się wysokim rachunkiem lub wizytą w komendzie policji. W najlepszym wypadku, jeśli padniemy ofiarą wyłudzenia, na naszą komórkę zaczną przychodzić erotyczne SMS-y lub po prostu zmarnujemy czas licząc na ofertę pracy, której tak naprawdę nie ma. W jaki sposób osoby poszukujące pracy bywają oszukiwane?

7 sposobów na oszustwo rekrutacyjne

1. ”Na upload”
Jak to działa? Osoba poszukująca pracy wysyła CV. W odpowiedzi otrzymuje maila z informacją, że aby przejść do dalszego etapu rekrutacji musi wypełnić ankietę, która jest dostępna pod linkiem. Kandydat pobiera ankietę , wypełnia i wysyła. Odpowiedź nie nadchodzi. W najlepszym razie kandydat nic nie stracił (po prostu pobrał plik). Niektóre systemy oczekują jednak wysłania SMS – najczęściej premium (informacja o tym musi być zawarta na stronie). Wtedy kandydat traci kilka złotych.

Kto na tym zarabia? Osoba umieszczająca plik zarabia w systemie płatności za upload. Strona, która hostuje plik płaci za jego pobranie właścicielowi konta kilka centów. Niewiele, ale jeśli „oferta pracy” dobrze się sprzeda, to właściciel konta zarobi kilka dolarów za parę minut pracy. Przy konieczności wysłania SMS zarobek jest większy. I choć bezrobotny czuje się oszukany, to pod względem prawnym często sprawa jest czysta. Pliki są hostowane za granicą, a na stronie gdzieś małym druczkiem jest informacja o koszcie SMS, której najczęściej nie zauważamy.

2. „Na upload” – wersja premium.

Mechanika wyłudzenia jest taka sama jak poprzednio, tyle, że przy przekierowaniu na stronę, z której mamy pobrać plik, konieczne okazuje się podanie swojego numeru telefonu. Jeśli to zrobimy, na naszą komórkę przyjdzie potwierdzenie aktywacji. Po jej potwierdzeniu stajemy się zaskoczonymi posiadaczami abonamentu na wiadomości SMS premium. W cenie kilku złotych za SMS, będziemy dwa lub trzy razy w tygodniu dostawać bezsensowne informacje typu horoskop lub wierszyk. Abonament można wyłączyć, ale najczęściej kandydat orientuje się dopiero po 1- 2 SMS-ach, że padł ofiarą wyłudzenia.

3. „Na szkolenie”

Klasyczne wyłudzenie. Kandydat musi wnieść opłatę za szkolenie – czasem pełne, czasem wynoszące „jedynie 5% wartości” – czyli np. 100 zł. Najczęściej w takich wyłudzeniach wobec kandydatów nie stosuje się żadnych kryteriów (praca dla każdego). Im ich więcej, tym lepiej. Ponieważ ta metoda działa coraz słabiej, naciągacze stosują nowy sposób. Szkolenie jest bezpłatne, ale kończy się egzaminem, za który trzeba wnieść opłatę. Jeszcze inna wersja wymaga wniesienia kaucji za szkolenie, która jest zwracana po zdaniu egzaminu. Większość – jak nietrudno się domyślić – nie zdaje. Ci, którym się uda dostają zwrot wpłaconych pieniędzy i mogą dumnie zacząć pracę jako akwizytorpasty do zębów lub innych produktów. Z pracy rezygnują po kilku dniach, a firma rozpoczyna kolejny nabór, bo głównie zarabia na tym, że większość kandydatów jest przekonanych, że z egzaminem sobie poradzi.

4. ”Na szkolenie BHP”
„Ulepszona” wersja wyłudzenia na szkolenie. Tym razem kandydat dostaje informacje, że pracę otrzymał. Aby ją jednak podjąć musi przejść szkolenie BHP. Dla uwiarygodnienia otrzymanej posady, kandydat jest proszony o przyniesienie dokumentów wymaganych przy podpisywaniu umowy o pracę, a nawet wypełnienie kwestionariusza osobowego. Zanim jednak dojdzie do podpisania umowy, kandydat musi odbyć szkolenie BHP (często nawet realizowane przez osobną firmę – krzak), za które musi sam zapłacić. „Tą metodą wykorzystuje się brak wiedzy młodych osób dotyczący procedur zatrudnienia. W szkole czy na studiach nie ma zajęć z prawa pracy – osoby podejmujące zatrudnienie po raz pierwszy nie wiedzą zatem, że koszt badań lekarskich lub szkolenia BHP jest po stronie pracodawcy.” – komentuje prezes serwisu pracy Praca.pl Krzysztof Kirejczyk.

5. „Na znaną markę”
Oszust rejestruje domenę internetową na nazwę bardzo podobną do nazwy znanej marki. Następnie umieszcza ogłoszenie na darmowych serwisach rekrutacyjnych z informacją o prowadzeniu naboru dla znanej i modnej firmy. Kiedy otrzyma CV ma już wiele możliwości dalszego działania – może sprzedać dane osobowe, wykorzystać metodę oszustwa „na szkolenie” czy kazać wnieść opłatę za rozmowę kwalifikacyjną. Jedną z bardziej znanych akcji tego typu, było w 2010 roku wykorzystanie nazwy znanej marki odzieżowej. Oszust kupił domenę internetową z nazwą firmy ale innym rozszerzeniem – wiele osób nie zauważyło różnicy i dało się oszukać.

6. „Na załatwienie pracy”
„Szuka Pani pracy? Mogę Pani pomóc” – taka oferta nie jest jednak bezpłatna. Obietnica pomocy znalezienia pracy pada od fikcyjnych „head-hunterów”. Niektórzy dla uwiarygodnienia zakładają nawet własne strony www (taką stronę z szablonu można stworzyć nawet za darmo). Ile można wyłudzić? W 2009 roku oszustka z Inowrocławia była w stanie z pojedynczego „klienta” uzyskać nawet 1700 zł. Warto wiedzieć, że headhunterzy pobierają wynagrodzenie od pracodawców, a nie od osób poszukujących pracy.

7. „Na muła”
Najbardziej ryzykowne dla kandydata oszustwo, które może skończyć się dla niego sprawą karną. Jest związane z praniem brudnych pieniędzy (np. pochodzących z phishingu – kradzieży za pomocą wyłudzenia danych osobowych, numerów kart kredytowych itd.).  Działa to na następującej zasadzie: kandydat dostaje prostą pracę (praktycznie zawsze jest to praca zdalna i online). Może nią być pisanie tekstów lub komentarzy, klikanie w reklamy lub inne nie wymagające żadnych umiejętności, proste czynności. Po tygodniu pracy, na konto pracownika przelewane jest wynagrodzenie. Tyle, że jest znacznie za wysokie. Pracodawca kontaktuje się z pracownikiem przepraszając i wyjaśniając, że księgowy się pomylił. Prosi o przesłanie nadwyżki na podane numery kont, bo inni pracownicy też czekają na wynagrodzenie. Muł (czyli pracownik) przelewa pochodzące z nielegalnego źródła pieniądze – co oczywiście jest karalne. Za takie działanie, niefortunny oszukany może mieć sądową rozprawę (nie mówiąc już o grzywnie).

Dość częste są również wyłudzenia danych osobowych. Z informacji zawartych w CV pobiera się takie dane jak telefon czy adres mailowy i sprzedaje firmom jako bazę potencjalnych klientów.

Z desperacji osób poszukujących pracy korzystają nieuczciwe podmioty a nieuważnego bezrobotnego niefrasobliwość może słono kosztować. Dlatego szukając pracy trzeba zawsze uważnie czytać ogłoszenie. Czujność powinny wzbudzić takie sytuacje jak brak nazwy firmy, strony internetowej, adres mailowy w publicznej domenie, brak numeru telefonu do siedziby firmy (lub jedynie kontakt przez komórkę). „Najbezpieczniej korzystać z zaufanych serwisów pracy – takich jak Praca.pl i pamiętać, że profesjonalna rekrutacja nigdy nie wymaga od kandydata wniesienia opłaty na żadnym z etapów. Jeśli potencjalny pracodawca oczekuje od nas zwrotu kosztów za cokolwiek, czy nawet wysłania SMS, to najlepiej taką ofertę pracy od razu zignorować” – radzi prezes serwisu Praca.pl Krzysztof Kirejczyk.

Artykuł pochodzi ze strony Praca.pl

 

Recent Articles

spot_img

Related Stories

Leave A Reply

Please enter your comment!
Please enter your name here

Stay on op - Ge the daily news in your inbox